Cześć! Mam na imię Kamila i na co dzień jestem administratorem jednego z dużych, ogólnopolskich serwisów, copywriterem-raczej-emerytem oraz… „łowcą trolli”, czyli zbrojnym ramieniem grupy adminów w walce z nieuczciwymi użytkownikami. To bardzo przyjemna, spokojna, choć dosyć odpowiedzialna praca, która dotychczas była przewidywalna. Aż do teraz…

Pewnego pięknego dnia wiosennego Szef stwierdził: „zostaniesz programistką wordpressa i będziesz opisywała wrażenia na blogu!”. Moja reakcja? „Ojej”, cichutkie westchnięcie i możliwie najszybsze połączenie obwodów w mózgu. „Masz na to rok” – dodał.

Mimo wysiłków, nie byłam w stanie skojarzyć „programowania” z „wordpressem”, mimo niegdysiejszego szkolenia z wordpressa właśnie. Rzeczone szkolenie odbywałam tuż pod koniec studiów, a było refundowane w ramach programu Europejskiego Funduszu Społecznego „Nowoczesny absolwent – wzmocnienie kompetencji studentów pedagogiki i psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego” i nazwane szumnie „Warsztatem umiejętności technicznych”. Nie zrozumcie mnie źle, nie był źle poprowadzony, wręcz przeciwnie – tylko trwał krótko, zaledwie kilka godzin, więc prowadząca nie była w stanie omówić wszystkiego w sposób wyczerpujący i szczegółowy. Moja wiedza ogranicza się więc do stwierdzenia „wordpress jest” i posiadania na szybko zakładanego podczas warsztatu i bardzo zapuszczonego profilu, na który nie wchodziłam od ładnych paru lat.

Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że zanim zatrudniłam się tu, gdzie obecnie pracuję, przez wiele lat studiów pracowałam jako dziennikarz-freelancer dla rozmaitych redakcji. Dzięki temu poznałam różnorodne CMSy (Content Management Systems, czyli najprościej – miejsce, w którym wrzucasz artykuły, żeby wyświetlały się na stronie internetowej). A CMSy były różne, od wiekowych autorskich, po te całkiem nowoczesne, oparte właśnie o wordpress. Żeby było śmieszniej, z pojęciem CMS spotkałam się dopiero wiele lat po tym, jak… zaczęłam w nich pracować. Do dziś pamiętam, jak szef jednej z redakcji pytał: „a pracowałaś już wcześniej na CMSie”? A ja odpowiadałam: „eee, to ta strona do wrzucania artów?”. No więc właśnie, sami widzicie.

Dziś moja wiedza o wordpressie (nawet jako CMSie) nadal jest nikła. A co dopiero „programowanie”!

…ale tym zajmę się już w kolejnym wpisie 🙂