Jestem gotowa zdecydować, komu oddać swoją rękę, szkiełko i oko.
Kandydatów jest kilku, ale w trosce o poufność i dyskrecję właściwą dla konkurów nie śmiem wymienić ich z nazwiska. Uważny czytelnik bez trudu zorientuje się, o kim mowa.

W tym tygodniu przedstawiam pierwszą grupę kandydatów. Kandydaci pochodzą z warstwy ścisłowców (matematyko, witaj) i charakteryzuje się wspomnianą już odpornością na skalowanie (uwaga: skalowanie nie polega na mówieniu do programu pełną skalą w momentach stresu).

1) Ilustrator z zacnego rodu A. o wszechstronnych możliwościach. Flirtowaliśmy ze sobą, ale brakuje nam płaszczyzny porumienienia. Wada? Szuka tylko bardzo posażnych panien.
2) Rysownik imieniem Kornel, który był mi przedstawiony, poważny konkurent Ilustratora o nieco mniejszych wymaganiach finansowych.
3) Producent atramentów, którego szczęśliwie nie interesuje mój posag. Cieszy się nieposzlakowaną opinią, chociaż pochodzenie ma raczej mało arystokratyczne.
4) Pewien węglarz, który ośmiela mnie niewielkimi możliwościami, dlatego rozważam z nim małą przedślubną przygodę.
5) Otwarty urzędnik biurowy, przy czym miałam doświadczenie z jego krewniakami w zakresie edytowania dokumentów i liczenia, a nie powtarza się tych samych błędów dwa razy.

Decyzja dotycząca mojej przyszłości zapadnie w tym tygodniu. Ponieważ z przyczyn technicznych jestem niemal całkowicie zdecydowana na bigamię wektorowo-rastrową, w przyszłym tygodniu zaprezentowana zostanie lista kandydatów z drugiej grupy.

Życzliwych, którzy mieliby jakieś wiadomości o charakterze, dochodach i prowadzeniu (się) powyżej wymienionych, w tym miejscu upraszam o rady.

owl-658019_1280

Grafika wektorowa