W swoim życiu zrobiłam już kilka rzeczy zgodnie z instrukcją, które zostały uwieńczone spektakularnym sukcesem: a to włożyłam baterie plusem do plusa, a to kupiłam bilet przez internet i zamówiłam książki w bibliotece (zadania skądinąd niełatwe, bo wiadomo, że strony instytucji dotowanych z budżetu zwykle są zaprzeczeniem idei UX) oraz upiekłam ciasto. Siłą rzeczy nie mogłam odpuścić, żeby głupi dzbanek miał nie wyjść, chociaż miałam instrukcję.
Zabrałam się do podejścia drugiego.

dzabenk grafika wektorowa inkscape

Z dużym przeto zapałem machnęłam dwa kółeczka, trzy prostokąciki, chuchnęłam w zgrabiałe ręce (ostatnio okropnie marznę, z czego wniosek, że czas przestać udawać, że krótki rękawek nadaje się na jesień), połączyłam wszystko razem i tradycyjnie nasapałam się nad modelowaniem kształtu krzywymi.
Przy okazji coraz częściej łapię się na myśli, że krzywe nie są takie znowu złe. Fakt, że raczej bym nie narysowała samochodziku z gierki Beziera, a już nigdy w życiu nie narysowałabym „z ręki” uszka czy czegoś takiego, ale dzięki narzędziu edycji węzłów (znaczy F2) wpadki da się chociaż minimalnie zatuszować. Trochę nie rozróżniam jeszcze opcji, jakie przy dodawaniu węzłów pojawiają się na górnej belce, ani jak sprawdzić, żeby wszystkie węzły robiły to, co chcę, ale się nie zniechęcam.
W każdym razie otrzymałam zarys dzbanka, domalowałam mu w natchnieniu dzióbek i rączkę, pomalowałam na złoto, a na koniec w skupieniu nasmarowałam cień. Co prawda mój dzbanek wygląda jakby był skąpany w świetle żywcem wziętym z obrazów Rembrandta, to znaczy nie wiadomo, skąd pada ani gdzie jest jego źródło, a cień jest daleki od naturalności, ale zrobiłam, co mogłam.
Najważniejsze było zmuszenie tych części wspólnych, żeby zagrały i dotarło do mnie wreszcie, co zrobiłam źle ostatnim razem: zaznaczenie części głównej dzbanka to nie jest to samo, co zaznaczenie całego dzbanka. Wystarczyło zostawić w spokoju rączkę i dziobek, a reszta poszła gładko i za pomocą duplikacji dzbanka, zaznaczenia dzbanka i cienia oraz wybraniu sumy z menu Ścieżka nareszcie wyczarowałam cień.
Następnie pękłam z dumy.
Wobec tego osiągnięcia narysowanie cienia na dziobku i blasku światła (najpewniej zwiastującego epifanię, bo wobec takiego dzieła jakie inne światło może wchodzić w grę?) było drobnym zabiegiem korektorskim.

Tatatm! Mój dzbanek błyszczy, a tutorial od dr B. Kołodziejczak nareszcie skończony. Czas wypłynąć na głębsze wody. Nie będziemy robić burzy w szklance, ale filiżanka brzmi już całkiem sensownie…

dzbanek grafika wektorowa inkscape ręczny